Kapitan przechodzi ludzkie pojęcie…
Skwara, miłościwie nam panujący kapitan, ma taką cechę osoby zarządzającej – pojawia się zawsze tam gdzie nie powinien. (więcej…)
Skwara, miłościwie nam panujący kapitan, ma taką cechę osoby zarządzającej – pojawia się zawsze tam gdzie nie powinien. (więcej…)
…a marynarze schodzą na psy. Nie o tym jednak będzie, jak ląd wpływa na żeglarskie życie, a raczej o tym, co w takim porcie odkryć można i kogo spotkać. I parę atlantyckich przygód. (więcej…)
Nauczyć się wszystkich lin na pokładzie to jedno, drugie to wiedzieć do czego służą. W końcu załogant zaczyna rozumieć funkcjonowanie żaglowca i to jest ten moment, w którym czuje pokład. Najważniejsze jest jednak by… Przełamał się. (więcej…)
Filip jest moim ulubionym stworzeniem na Karaibach. To stary żółw, który lubił żerować przy jednej z kei na Dominice. Niestety nie przypłynął tym razem na żerowisko. Tak czasami jest z przyjaciółmi. (więcej…)
Od mostka kapitańskiego do rufy leżą ciasno wychylone ciała na zawietrzną stronę burty. Ofiary, jakby złożone na rozbujanym ołtarzu morza Karaibskiego, męczą się niepojęcie dla każdego kto czyta te krótkie słowa, a nie przeżył choroby morskiej. Nie ma śmiechu dla żeglarzy dnia pierwszego. (więcej…)
Na Karaiby można jechać opalać się do hotelu, albo ganiać po pokładzie żaglowca, a częściej nad nim. Czasem zejść z pokładu, by usłyszeć od lokalnego artysty, że znalazło się w Raju. Wyspy szczęśliwe… Karaiby. (więcej…)
Magnesy na lodówkę, klamki, muszle, albo skarby z grobowców Egiptu, choć tych dwóch ostatnich zbierać nie wolno. Zaczyna się niewinnie, jak wszystko co wielkie. A potem rośnie, rośnie i jest kolekcja.
Choroba morska wzbudza apetyt. Gdy na Biskajach buja – w portach czekają cudeńka, na których myśl ślinka cieknie. Jest też jachtowa kuchnia, a tam wszystko zależy od gartłuka. (więcej…)
Można się śmiać, ale to nie było łatwe podejście. Łysica całkowicie porośnięta jest lasami. I ten drzewostan przytrzymuje śnieg, a w taką pogodę jak w miniony weekend tworzy się lód. A więc można było spaść! Co prawda potłukłaby się tylko d…, ale to mój tyłek i mam tylko jego jednego.
Przepowiednia mówi, że jeżeli na niebie pojawi się niebieska gwiazda – Kachina, rozpocznie się piąty świat. To będzie dzień oczyszczenia. O Indianach Hopi wiedziałem tyle, że mieszkają w Arizonie w dużym rezerwacie na środku pustyni. Nawet tam byłem i nie widziałem nic więcej poza nagrzanymi do czerwoności domami z blachy falistej, przed którymi stały dwie rzeczy: klimatyzatory i ogromne anteny satelitarne.
Podróż nie była daleka, ale za to niezwykła. Celem było spożycie lunchu przygotowanego przez Olivera Nasti, szefa francuskiej restauracji Le Chambard w Kayserbergu. Nasti posiada dwie gwiazdki Michelina i cztery czapki Gault & Millau. Droga z redakcji na Grochowie do hotelu Sofitel, a dokładniej Le Victoria Brasserie Moderne w Warszawie.
Paru gejów, jeden hazardzista i narkoman, nimfomanki i baptysta szpieg… Oni wszyscy i jeszcze kilka osób zupełnie bezinteresownie, nie znając, a nawet nie widząc mnie wcześniej na oczy, postanowili mi pomóc. I za to jestem im wdzięczny.
Gdy aktorzy są drewniani jak nieheblowany dąb, scenariusz nie gra roli, a jedynym który tym wszystkim się przejmuje jest Bob, facet od walk scenicznych, jesteście w… Bollywood.
Moje doświadczenie z Facebookiem jest ograniczone, ale zauważyłem, że Kasia na naszej stronie napisała hasło: Sekretne życie Waltera Mitty. Od razu wlazłem na stronę magazynu Life i znalazłem tam album zdjęć amerykańskiej młodzieży, która przebywała w mieście miłości w latach 50. ubiegłego wieku.
Chłopak wyruszył w świat z Wrocławia. Przejechał jedynie przez Rosję. Oglądając trailer jego filmu, wygląda na to, że zobaczyć Rosję to więcej niż cały świat.