Łukasz Kielban: podróże gentlemanów

Gentleman to ideał mężczyzny, do którego zawsze warto dążyć w swoim życiu. Do zostania mężczyzną również należy spełnić kilka warunków. Jak podróżują współcześni gentlemani, na co zwracają uwagę oraz jakich zachowań powinni unikać?

Po odpowiedzi na te pytania udałem się pod najlepszy adres: do Łukasza Kielbana, autora bloga Czas Gentlemanów.

Podejmował Pan w swoich wpisach znaczenie podróży w życiu każdego gentlemana. Czy to one ostatecznie kształtują ich charakter, czy bez nich również można wypracować odpowiednią postawę?

Doświadczenia życiowe kształtują charakter, a podróże dostarczają na raz ich skumulowaną ilość. Żyjemy sobie w domu, cały czas z tymi samymi osobami, zdarzenia się powtarzają, w pracy też często nie ma żadnych przewrotów. Podróż mniej planowana, w której może spotkać nas coś nowego daje możliwość zmierzenia się z nowymi problemami, bardzo kształtuje charakter. Powinno się promować podróżowanie już w czasach studenckich np. na wymiany studenckie lub praktyki. Nawet wyjeżdżając do pracy na tak zwany „zmywak” dużo się nie zarobi, ale czegoś można się nauczyć i zobaczyć kawałek świata. Można wyrobić sobie opinię na temat różnic międzykulturowych, spotkać się z zupełnie innymi ludźmi niż spotykanymi na co dzień. Wyjazdy na studia do innych miast w Polsce również sprawiają, że człowiek musi się nauczyć czegoś nowego. 

Dla mnie gentleman to jest ideał mężczyzny, a mężczyzna to dla mnie osoba, która jest samodzielna, umie odpowiadać za siebie, nie potrzebuje we wszystkim pomocy innych osób. Gdzieś tego życia trzeba się nauczyć, należy mieć możliwość zadbania o siebie samemu. Uważam, że jeśli ktoś nie potrafi sobie ugotować i wyczyścić swoich ubrań, zadbać o nie, to nie jest samodzielny. Gdyby przez całe życie robiła mu to matka, a potem żona, byłby bezradny, pozostawiony samemu sobie.

Dzisiejszy ideał mężczyzny odnalazłby się wśród ofert biur podróży, które nie wymagają od turystów samodzielności?

Nie wiem, czy nie jest odwrotnie i nie nastała moda na takie podróże niezaplanowane, gdzie więcej zależy od uczestnika i wyjazdy do hoteli all inclusive młodego człowieka nie przyciągają. Jeśli biura podróży chcą przyciągnąć młodego i aktywnego człowieka, który chce gdzieś wyjechać, ale nie organizować wszystkiego to muszą dać im okazję do zadbania o siebie i nie ograniczać do końca programem. Myślę, że warto tworzyć oferty, gdzie pozostaje element niepewności, w którym każdy uczestnik musi sobie sam poradzić. 

kaszmir_4---a

Podejmował Pan również na swoim blogu tematy empatii, która jest szczególnie ważna podczas podróży. Ideały gentlemanów wpisują się w nurt świadomego podróżowania, o którym pisaliśmy niedawno w DT?

Myślę, że zdecydowanie tak. Podróżowanie w stylu kolonialnym jest dla mnie obce i powinno być porzucone w dzisiejszych czasach. Jesteśmy na tyle inteligentni i świadomi potrzeb świata oraz jego prawdziwego obrazu, że nie powinniśmy się dać nabrać na to, co nam oferują jako turystom kraje rozwijające się. Są w nich tworzone sielskie obrazki, tylko dla naszej uciechy, żebyśmy przez klapki na oczach nie dostrzegali jak wygląda tamtejsze życie. Wypada trochę poczytać, zainteresować się i mieć świadomość, że to co pozostaje w kręgu turystycznym danego miejsca jest stworzone sztucznie, a my jesteśmy postrzegani w oczach mieszkańców jako bogaci turyści. My, Polacy nie zdążyliśmy się jeszcze przestawić. Wydaje nam się, że wciąż jesteśmy na pograniczu zamożności, a mimo wszystko dla wielu krajów Polska jest już dość bogata. To nie jest tak, że pojedziemy do jakiegoś biedniejszego regionu i pozostaniemy niezauważalni

Czyli gentleman powinien pamiętać również o ekonomicznym aspekcie swojego podróżowania i zadbać o to, żeby jak najwięcej jego pieniędzy pozostawało w krajach rozwijających się, a nie wyciekało z nich poprzez biura podróży?

To zależy w dużej mierze od biura podróży. Są również te małe, które organizują swoje wycieczki w inny sposób np. wyprawa na żagle, podczas której biuro organizuje transport i wypożycza od lokalnej firmy jacht, a w różnych portach korzysta się z lokalnej gastronomii. Należy jednak mieć świadomość, że te wielkie instytucje tak działają. Biura same w sobie nie są niczym złym. W czasach kiedy świadomi klienci chcą inaczej podróżować powstają biura, które są w stanie sprostać ich oczekiwaniom.

W swoich wpisach wspominał Pan również, że każdy jest ambasadorem swojego kraju. Jak my, jako Polacy, radzimy sobie z tą rolą?

Nie zawsze jest różowo i wspaniale, ale spora część rodaków wykonuje dobrze swoją pracę, której nie zastąpi praca PR-owców państwowych, rządowych. Nie zastąpi tego nowe logo państwa, nowa piosenka, czy nowy hydraulik na plakatach. Korzystny wizerunek tworzą nasi pracownicy, którzy pracują za granicą, biznesmeni, którzy ze swoimi firmami wychodzą na zewnątrz i pokazują, że polski biznes świetnie się sprawdza, podróżnicy. Myślę, że jest duża grupa osób, którzy po prostu świetnie sobie radzą i robią nam świetną reklamę. Co prawda są miejsca, w których można rozpoznać Polaka, z negatywnie utrwalonego wizerunku, o którym wolelibyśmy zapomnieć, ale zawsze tak będzie. 

Jesteśmy zróżnicowanym narodem, który rozmaicie podchodzi do podróżowania i kultury osobistej. To nie jest jednak powód, dla którego mielibyśmy przestać dbać o maniery, czy wygląd, zachowanie i szacunek dla osób, do których jedziemy. Wydaje mi się, że Polacy dobrze sobie radzą z szacunkiem do innych kultur. Nie mamy większego problemu z asymilacją, kiedy przyjeżdżamy na dłużej. Uczymy się języków, dzięki temu też okazujemy szacunek mieszkańcom krajów, do których jedziemy. 

Czy turystyka piwna jest dobrym segmentem dla gentlemanów?

Myślę, że tak, chociaż jeśli mówimy tutaj o Polsce, to nie wiem czy mamy na chwilę obecną wiele do zaoferowania. Na pewno znajdą się pewne miejsca, ale o tym, czy dałoby się z tego zrobić szlak piwny lepiej wypowiedziałby się na ten temat specjalista. Są ludzie, którzy podróżują w ten sposób po Niemczech i Czechach. Równie dobrze można wyjechać na taką wycieczkę do Szkocji do destylarni whisky, albo do Francji szlakiem winiarni. Piwa jak najbardziej warto uwzględniać na tej mapie. 

Na koniec, mniej poważne pytanie, ale związane z tematem kultury plażowania, o której również Pan pisał. Gentleman stosujący się do wymienionych przez Pana reguł może sobie pozwolić na podrywanie kobiety na plaży?

Ogólnie podryw nie jest ulubionym zajęciem gentlemana. Raczej w moim przekonaniu lepszą metodą jest po prostu nawiązanie kontaktu, próba zaimponowania charakterem, manierami, strojem itd., ale nie nachalny podryw. To słowo mi się jednak źle kojarzy z jakimiś sztuczkami. Poza tym, plaża chyba nie jest najlepszym miejscem na zaloty, kiedy jesteśmy praktycznie rozebrani do bielizny. Wydaje mi się, że mimo wszystko na plaży powinniśmy ograniczyć swoje poczucie swobody. Jest to miejsce publiczne, ale w pewnym sensie chcielibyśmy, żeby było choć odrobinę intymne.

Czy myśli Pan, że tradycja pisania listów z podróży, kartek pocztowych ma szansę odżyć, dzięki takim inicjatywom, zapoczątkowanym przez Pana wśród czytelników „Czas Gentlemanów”?

Niestety myślę, że nie. Zorganizowałem akcję „Listy z podróży”, w której przez trzy miesiące czytelnicy mogli znaleźć sobie partnerów do korespondencji podróżniczej. Każde trzy osoby, które się zgłosiły otrzymywały swoje adresy i wymieniały się listami. Było to bardzo fajne, sam otrzymałem takie listy i uważam, że jest to świetna forma komunikacji, ale mimo wszystko coraz rzadziej do siebie pisujemy. Na pewno jest to po części wina technologii, poza tym widocznie nie czujemy takiej potrzeby uzewnętrzniania się nawet wśród bliskich znajomych. Te pocztówki, listy stają się coraz bardziej retro. Podjąłem się kilku prób promowania pisania listów, nie tylko przy okazji tej akcji. Spotkały się z zainteresowaniem i gratulacjami, ale nie powiedziałbym, że odniosły znaczący sukces. Problemem jest często nastawienie uczestników: ktoś wcale nie napisze, ktoś nie odpowie i trudno zachować ciągłość wymiany tych listów. W końcu większość korespondencji umiera śmiercią naturalną. 

O WSPÓŁPRACY BLOGERÓW Z BRANŻĄ TURYSTYCZNĄ – CZYTAJ W DALSZEJ CZĘŚCI WYWIADU W DZIENNIKU TURYSTYCZNYM!

fot. Agnieszka Werecha