Armia. Marzenie nieulotne.
Jesteśmy przed Oleniegorskiem, w drodze do Murmańska. Wagon stukocze rytmicznie. Za oknami lekka zadymka. Stolik w przejściu zajęła dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka. Zdaje się, że pięciolatkowie.
Jesteśmy przed Oleniegorskiem, w drodze do Murmańska. Wagon stukocze rytmicznie. Za oknami lekka zadymka. Stolik w przejściu zajęła dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka. Zdaje się, że pięciolatkowie.
Z przyjemnością informujemy, że objęliśmy patronatem drugą wyprawę drużyny BylismyTam.pl.
Długo trzeba było czekać, ale już jest — relacja z podróży żaglowcem Le Quy Don.
Kasia wybrała się w podróż do Albanii. Rowerem. W towarzystwie dziesięciu chłopaków. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tej ciekawej podróży – zapraszamy do lektury jej relacji.
Jednym z pierwszych patronatów medialnych, jakich udzielił Parabuch Magazyn, było wsparcie projektu amerykańskiej podróży ekipy wyprawybusem.pl.
W dniach 20-21 listopada, po raz szesnasty, Małopolski Szkal Winny otworzy swoje piwnice.
Za nami wybory parlamentarne. Większości z nas dostęp do możliwości zagłosowania wydaje się czymś oczywistym, ale niektórych przygoda wiedzie w rejony, w których lokali wyborczych nie ma.
Jakiś czas temu zgłosiła się do nas Ania. Napisała, że jej przyjaciel, Bartek, wsiada właśnie na rower i z Makowa Podhalańskiego zamierza dojechać na Hel. Według planu zająć mu to miało… 48 godzin.
Musieliśmy ustąpić miejsca przy kei rosyjskiemu okrętowi szkoleniowemu Smolny, należącemu do marynarki wojennej.
Życie większości z nas krąży wokół pracy. Polacy pracują średnio 42,5 godziny tygodniowo (dane Eurostatu). A kto z nas chciałby to zmienić.
Gdyby kilka lat temu ktoś zapytał mnie, co bym chciała w życiu robić, to taką, być może absurdalną, ale szczerą odpowiedzią byłoby: zostać operatorem kamery (bądź innym pracownikiem technicznym) przy
Jest alternatywa dla klasycznej formy moto taksi w indonezyjskim wydaniu, czyli ojek, które przestają spełniać oczekiwania klientów.
Pojawia się w najmniej odpowiednim miejscu i czasie, zauważa rzeczy, które chcemy przed nim ukryć, a także dostrzega czego inni nie widzą… Kapitan.
Kiedy w końcu odpocząłem po podróży i wyszedłem na taras ośrodka Robert spojrzał na mnie próbując wybadać moje pierwsze reakcje. „No widzisz… Same świntuchy tu przyjeżdżają” – powiedział z uśmiechem.