Magnesy na lodówkę, klamki, muszle, albo skarby z grobowców Egiptu, choć tych dwóch ostatnich zbierać nie wolno. Zaczyna się niewinnie, jak wszystko co wielkie. A potem rośnie, rośnie i jest kolekcja.
Na ścianach domu Izy i Wiesława z Olsztyna wiszą maski z Afryki, mają też półki różności z całego świata. Dodajcie do tego imponującą bibliotekę. Uwielbiam tam nocować. Takich kolekcji pozazdrości im niejeden wariat, który zamiast na pożywienie w lodówce, zbiera na wyjazd do choćby sąsiada. Zawsze tak było.
Przewodnik angielski z około 1860 roku zaleca podróżującym do Egiptu zabrać, poza wanną, łodzią i dwiema flagami brytyjskimi, także drabinę – by schodzić do grobowców i oczywiście coś z nich wynosić – mówił w wywiadzie „Komu w Drogę” prof. Antoni Mączak z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego w Rzeczpospolitej. – Ogałacanie Lewantu to dla Zachodu problem dziś wstydliwy. Ale nie należy do niego przykładać współczesnych miar. Wiele z owych zrabowanych przedmiotów mogłoby nie przetrwać, gdyby nie znalazły się w którymś z europejskich muzeów.
Godna muzeum
Jak ja bym chciał mieć kolekcję godną muzeum! Wszystko przez moją babcię, która zbiera obrazy i zabytkowe talerze. Ona chyba zaraziła się tym od swojego ojca, który nie tylko zbierał, ale nawet zamawiał u artystów dzieła sztuki. Mi do tego jeszcze daleko. Na razie wystarczy to co przywiozę z wojaży. I nie jestem w tym osamotniony.
Zbieram: muszle, minerały, słoniki, fajki, lampki oliwne, obrazy, rzeźby, monety, znaczki, różne osobliwości przyrodnicze, wachlarze, medale inne pamiątki szczególne związane z daną osobą czy miejscem – mówi Władysław Grodecki, kartograf, przewodnik i pilot turystyczny. Wędruje po świecie od czterdziestu lat, odwiedził wszystkie kontynenty (poza Antarktydą). – Jestem typem zbieracza, a swoje pamiątki wybieram biorąc pod uwagę charakter danego miejsca np. gdy wybieram obraz interesuje mnie odpowiednia technika malarska i motyw. Zbiór pamiątek Władysława Grodeckiego wzbogaca około osiemdziesięciu lalek. – Jeśli spotkam gdzieś lalkę to ją kupuję, bez względu na to czy jest ładna czy nie.
Zbieram książki kucharskie, przywożę przynajmniej jedną z każdego odwiedzanego kraju, choć staram się kupować tylko te, które wydano w językach, które znam na tyle, bym mógł przynajmniej odczytać listę składników i przepis – mówi krakowianin, dziennikarz i podróżnik Robert Makłowicz. – Zatem, poza pozycjami po angielsku, mam też książki po chorwacku, słoweńsku, czesku, słowacku, niemiecku, rosyjsku, ukraińsku, włosku i hiszpańsku. Po węgiersku mam tylko dla hecy, bo choć rozumiem większość nazw składników, to sposobu wykonania już nie. Gdy gdzieś jeżdżę samochodem, to przywożę do domu wina, destylaty, przyprawy i inne specjały spożywcze, choć trudno powiedzieć, bym je kolekcjonował.
Worki na pawie
Podróżne zbieranie nie zawsze oznacza duży wydatek. Zbieram monety z odwiedzonych krajów – mówi Wojciech Dąbrowski, który odwiedził ponad 230 krajów i terytoriów. – Ograniczone środki finansowe, którymi dysponowałem nie pozwalały mi na zakupy prezentów. Ale czasem pod koniec podróży pozostawały jakieś grosze – wtedy szukałem czegoś, co miało niewielką wartość materialną, ale było za to bardzo charakterystyczne dla odwiedzanego kraju… Podróży było dużo więc i tych ciekawych przedmiotów uzbierało się sporo. Leżą teraz na półkach i wiszą na ścianie mojego mieszkania przypominając bardzo egzotyczne okolice.
Są też kolekcje bardziej nietypowe. Do moich ulubionych należy Janusza Tichoniuka z Białegostoku. Zawsze o nim myślę, gdy wsiadam do samolotu. Ma on 3 116 worków na pawie z 1044 firm i 157 krajów. Pomysł na torby chorobowe przyszedł mi do głowy podczas jednego z pierwszych kontaktów z internetem w 1997 roku. Natrafiłem wtedy na stronę Steva Silberberga. Nie miałem wtedy ani jednego worka, ale pomysł zaczął kiełkować. Rok później pierwszy raz leciałem samolotem Turkish Airlines z Stambułu do Gaziantep. W 2001 roku miałem już na ścianie kilkanaście torebek, wtedy postanowiłem zająć się tym na dobre – mówi nam Janusz Tichoniuk.
Kolekcja pana Janusza nie wiąże się jednak już z samym podróżowaniem. – Gdybym wszystkie torby, które są w kolekcji miał zdobyć własnoręcznie, nie starczyłoby mi zapewne czasu na nic innego. Poza tym, co roku musiałbym trafić szóstkę w totka… Sporą ilość toreb przechwytują dla mnie znajomi i przyjaciele, z myślą o nich stworzyłem stronę Dawcy. Część worków pochodzi z wymiany z innymi zbieraczami. Sporo kupuję na aukcjach internetowych, przeważnie na e-bayu. Kiedyś wysyłałem też maile wprost do linii lotniczych, ale na kilkaset wysłanych dostałem tylko kilka odpowiedzi.
Uważaj co przywozisz
Na lotnisku w Warszawie jest gablota z wypchanym krokodylem i żmijami topionymi w wódce. Martwych zwierząt, produktów odzwierzęcych, czy też rzeczy, które mają wartość kultury dla danego Państwa wywozić nie wolno. Nic dziwnego, bo ludzie dla trofeów potrafią zniszczyć cały gatunek i rozgrabić niejedną świątynię. Sam zbieram obrazy lokalnych artystów. A co Wy zbieracie?