Podróże samotne – naprzeciw światu i sobie

Nie można uciec od samego siebie, przenosząc się z miejsca na miejsce, przekonywał Ernest Hemingway. A już zwłaszcza przenosząc się samotnie. Czy warto podróżować w pojedynkę? Co daje taka podróż?

„Spójrzcie ludzie, idę, przede mną przygoda, przestrzeń, kroków tysiąc, smaki nowe, miejsca!”. Tak najczęściej wygląda moja pierwsza myśl towarzysząca właśnie rozpoczynającej się podróży. Wychodzę z mieszkania, patrzę na mijanych ludzi, dla których zapewne jestem nieistotny. Nieważne, uśmiech nie schodzi mi z ust.

Jeszcze nie czuję trudu podróży, nie zdążyło zachwycić nowe, wyciskając ostatnie soki, jeszcze mnie nie dopadła melancholia powrotów. Jeszcze sam się z sobą w drodze nie zmierzyłem.

Wszystko przed nami

Od jakiegoś już czasu chciałem zmierzyć się z tematem samotnego podróżowania. Dlaczego? Bo patrząc chociażby na te wszystkie relacje z podróży robione na bieżąco (na blogach, Facebookach i innych Instagramach) myślę, że taki sposób podróżowania jest (i będzie!) nam coraz bardziej potrzebny. Tak zwany dzisiejszy świat zachęca nas do bycia stale connected – do łączenia się z bliskimi, dzielenia się wrażeniami z nieznajomymi, z każdym właściwie. Jakby tylko wtedy podróż miała sens. Jakbyśmy tak bardzo bali się samotności. Po co ruszać, jeśli nikt się o tym nie dowie?

Dziś piszę głównie do tych z Was, którzy samotnie nie podróżowali. I zrozumcie mnie dobrze. Po pierwsze: nie chodzi tylko o wielkie podróże, w dalekie strony, na wiele miesięcy. Myślę o podróżach także tych krótkich, jedno- czy kilkudniowych – w końcu podróż zaczyna się w momencie, kiedy podnosimy tyłek z kanapy, prawda?

Druga sprawa: nie twierdzę, że to najlepsza forma podróżowania. Każda forma jest dobra, jeśli ma na Was dobry wpływ. Ale chcę Was dziś zachęcić do spróbowania. Chcę poszukać argumentów, które przemówią za tym by co jakiś czas zostawić bliskich, zostawić to, co znane i ruszyć samotnie na szlak.

podróże samotne

Samotna życzliwość

Z daleka pan tak idzie? – pyta mnie pani Halinka, która sprzedaje tu warzywa od wielu lat. – Z daleka. Idę i idę, nie wiem gdzie dojdę – odpowiadam, obdarowując ją jednym z moich zawadiackich uśmiechów. – Na żarty mu się zbiera! Jak tak można – iść i nie wiedzieć gdzie? – mówi, składając ręce na obfitych piersiach. – A da pani jabłko na drogę – to opowiem! 

Taka rzecz na przykład: samotna podróż uczy dysponowania przestrzenią – nie da się podzielić bagażu na dwie lub więcej osób, a więc zabrać trzeba dokładnie to, co niezbędne. Nie ma miejsca na zbyt duże zapasy. Ot choćby więc – na dłuższych odcinkach trzeba zdobywać pokarm: w restauracjach, barach lub na warzywnych straganach, czasem z tego, co oferuje natura. I taka podróż uczy, że ludzie są w znakomitej większości życzliwi i pomocni – zwłaszcza, gdy widzą, że jesteś sam czy sama. Często chcą się Wami zaopiekować. Niech będą dzięki za wszystkie panie Halinki świata!

podróże samotne

Wielkie oczy świata

Wiesz synku, pamiętam jak tu była Polska – mówi mi po polsku jedna z białoruskich babuszek, gdy tak idziemy, powoli, dziesięć kilometrów do jej zapadającej się, biednej chatki. – A ta Polska o nas zapomniała – dodaje.

Samotna podróż pokazuje, że świat nie jest taki straszny, jak go często malują. Ale jednocześnie – jest pełen wyzwań. Podróżując samotnie nie masz wyjścia: musisz się „ogarnąć”, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma kto o ciebie zadbać, pogłaskać, pocieszyć. To dobra lekcja życia.

Tak myślę, że nawet na końcu świata ja pozostaje wciąż tym samym ja. Na boskich plażach Zanzibaru, na środku oceanu, podczas sentymentalnej podróży… To wciąż to samo ja choć w innych okolicznościach. I właśnie te odmienne warunki pozwalają dostrzec właściwości niezmiennego ja, zmierzyć się z nimi, co bywa niełatwe, bo na nic i na nikogo nie można przenieść odpowiedzialności. Jaki jestem, jaka jestem? Samotna podróż to najlepsza forma spotkania z sobą. Spotkania nie zawsze łatwego, ale zawsze – owocnego. To czas dojrzewania.

podróże samotne4

Samotnicy piszą historie

Nie tylko ja zachęcam do samotnego podróżowania. Spójrzcie co inni podróżnicy mają na ten temat do powiedzenia.

Anita Demianowicz, banita.travel.pl

„Ja to bym tak nie potrafił/nie potrafiła” wciąż słyszę, gdy mówię, że podróżuję sama i że to w dodatku lubię. Jasne, że samotne podróżowanie nie zawsze jest kolorowe, ale daje coś niepowtarzalnego każdemu, kto zdecyduje się chociaż raz spróbować (…).
Podróż z innymi, choć niewątpliwie ma swoje zalety, odcina nas często nieco od zewnętrznego świata, który chcemy w końcu poznawać. Ludzie w grupie bardziej zamykają się na innych. Innym, trudniej się do takiej grupy przebić. Podróżując cały czas w towarzystwie, nie mamy czasu na pobycie z samym sobą i odnalezienia własnej drogi, a przecież często o to chodzi w podróży. By odnaleźć swoją drogę i zacząć nią podążać. A przynajmniej mi o to chodziło.

Przemek Skokowski, autostopem-przez-zycie.pl

Jadąc samotnie, spędzamy mnóstwo czasu sam na sam ze sobą. Nie liczy się to jacy byliśmy, ani jak postrzegają nas inni. Nie musimy przed nikim udawać, ani starać się sprostać czyimkolwiek wymaganiom. Zachowujemy się tak, jak nam najbardziej odpowiada i dzięki temu uczymy się tego kim jesteśmy i jaka „nasza wersja” odpowiada nam najbardziej. Wtedy właśnie poznajemy swoje mocne i słabe strony, swoje słabości lub potencjał, z którego nie zdawaliśmy sobie sprawy. Uczymy się odpowiedzialności za to co robimy i nie mamy możliwości zrzucania ryzyka na innych.

Łukasz Supergan, lukaszsupergan.com

Marek Kamiński samotnie dotarł do bieguna południowego. Amerykański alpinista Steve House, po trwającej prawie 42 godziny trudnej i samotnej wspinaczce, wszedł na iglicę K7 w pakistańskim Karakorum. Aleksander Doba w 99 dni przemierzył kajakiem Atlantyk. Historię największych wypraw często piszą, działający bez wsparcia, samotnicy.
Dla mnie podróż, jeśli ma być naprawdę podróżą, musi odbywać się samotnie albo w bardzo małej grupie. Przemierzanie świata w tłumie staje się co najwyżej wycieczką, podczas której bardziej skupiam się na uczestnikach oraz relacjach między nami, niż na tym co mnie otacza. Jeśli podróż ma doprowadzić do wewnętrznej przemiany, a temu w dużej mierze służy, to musi odbywać się w ciszy, a tej nie zapewni tłum ludzi dookoła.

Sami, nie-sami

Wyruszając w samotną podróż nigdy tak naprawdę nie wyruszamy sami. Czekają nas niezwykłe spotkania, na które jesteśmy bardziej otwarci niż w podróżach grupowych. Jesteśmy bardziej uważni. Skupiamy się na tych rzeczach, które nas interesują, we własnym tempie.

Jeśli więc nie próbowaliście jeszcze samotnych podróży – nie czekajcie. Zacznijcie od czegoś prostego. Jednodniowej wycieczki na przykład (może do Gniewu?). Posmakujcie, dajcie szansę. Może to być niezła lekcja.

A jeśli za Wami są samotne wyprawy to dajcie znać – dlaczego postanowiliście tak właśnie podróżować? Czy polecacie taką formę? Dlaczego?

6 zalet samotnego podróżowania

Spróbujmy na koniec podsumować. Dlaczego warto podróżować samotnie?

1. Taka podróż uczy pragmatyzmu i odpowiedzialności – dobrego zarządzania bagażem, umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach, rozwiązywania problemów.

2. Bo ludzie są generalnie życzliwi – będą chcieli zaopiekować się samotnym podróżnikiem.

3. Jeśli tylko zachowamy zdrowy rozsądek, podróżowanie samotne jest bezpieczne w tym samym stopniu, co podróżowanie w grupie. Najwięcej strachu mamy w głowie.

4. Podróż samotna to spotkanie z ja. Nie zawsze są to spotkania łatwe, zawsze jednak – owocne. Pozwalające odnaleźć własną drogę.

5. Wiele najważniejszych podróży było podróżami samotnymi.

6. Podróże samotne to większa otwartość na spotkania i nowe doznania.

Gdybym miał życzyć Wam jednej rzeczy związanej z samotnym podróżowaniem, powiedziałbym: potraktujcie to jako wyzwanie i pokochajcie je. Takie przygody zostają głęboko, zmieniają życie, kształtują charakter.