Rowerem po Bajkale

Piotr Bocian Filipkowski i Łukasz Białas wyruszyli na niewiarygodną wyprawę. Przed nimi około tysiąc kilometrowa trasa rowerowa po tafli zamarzniętego jeziora Bajkał. O tej wyprawie i jak się przygotowali?

Największe jezioro świata w marcu jest jeszcze wielką bryłą lodu. Pokrywa ma powyżej jednego metra grubości i jest tak solidna, że rokrocznie na niektórych odcinkach odbywa się ruch samochodowy, w tym ciężarowy. Co tam dopiero dwa rowery?

Bocian już testował siebie podczas podobnych wypraw. Tutaj rowerem po wschodniej Polsce. Podobno mu się podobało.

Cóż, może rzeczywiście grubość lodu nie jest najistotniejsza w tym, moim zdaniem, szalonym pomyśle, ale są i inne przeszkody. Choćby temperatura, która nierzadko spada do minus trzydziestu stopni Celsjusza. Rok temu podróżowałem rowerem przez osiem dni, przy minus osiemnastu stopniach i spałem w namiocie. – Wtrąca Bocian. I dodaje uspokajająco. Nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie.
Lecą do Moskwy, potem do Irkucka. A stamtąd do Listwianki. Będą jechać z wiatrem na północ do Siewierobajkalska. Swoją rowerową przygodę skończą na zachodnim brzegu północno-wschodniego krańca jeziora. I stamtąd już pociągiem do Irkucka ponad osiemset kilometrów.

Aby było ciepło

Liczą, że dziennie będą pokonywać około pięćdziesięciu kilometrów. Z pewnością będą etapy, w których nie obejdzie się bez pchania rowerów. Bo na Bajkale tworzą się tzw. torosy (spiętrzenia lodu powstałe w wyniku pracy lodowej pokrywy). Do tego dodajmy hulający wiatr po ogromnym, niczym nie osłoniętym obszarze. I śnieg. Dużo śniegu.
Biorą ze sobą kuchenkę wielopaliwową. Benzyna jest wygodniejsza od gazu. Można ją kupić wszędzie i trzymać nawet w butelce plastikowej. Na mrozie potrzeba więcej energii, aby ogrzać tę samą ilość cieczy. Normalnie wystarcza mi litr benzyny na półtora tygodnia. – Tłumaczy Bocian. Na Bajkale będziemy potrzebowali ponad pięć litrów. Potrzebna jest też aluminiowa osłona przeciwwiatrowa, składana w harmonijkę. Ważna jest podstawka, aby odizolować palnik od ziemi.

Planują poranki z owsianką, albo jaglanką. Po drodze są wioski, więc warto spróbować omula, endemicznej ryby występującej w Bajkale. W ciągu dnia będą bazowali na przekąskach. A główny posiłek z żywności liofilizowanej jadać będą wieczorami. Wtedy też zaleją płatki owsiane na śniadanie, które trzymać będą w nocy w termosach. A rano wodę zagotują jedynie na herbatę.

Dwa kółka na Bajkał

Kuchenka na benzynę. Do tego aluminiowa osłona. W zimę potrzeba 2-3 litrów benzyny na półtora tygodnia użytkowania.

Przygotowanie roweru na taką wyprawę wymaga doświadczenia i wiedzy. Wybrali rowery typu semifatbike na blisko trzy calowych oponach. Rowery oczywiście bez zbędnego, na płaskiej powierzchni jeziora, amortyzatora. By jak najmniej części mogło się zepsuć podczas drogi. Szerokie opony, stalowa rama, aby w razie potrzeby można ją było spawać w każdej wsi. Gdyby nie mieli opon z kolcami, mogą liczyć na rowerową wywrotkę. Problemem jest, waga takich opon. Można obejść się bez kolców, regulując ciśnienie w oponach. – Mówi Bocian. Rower jest wtedy stabilniejszy, chociaż ma większe opory i mimo wszystko wciąż istnieje spore ryzyko wywrotki.

Spanie na brudasa

Podczas takiej wyprawy higiena schodzi na drugi plan. Ma ją zapewnić dezodorant w sztyfcie i nawilżane husteczki. Oby tylko nie zamarzł. Zwykle na noc przebieram się w czysty komplet odzieży termoaktywnej, jednak nie wiem czy w tych warunkach, starczy mi samozaparcia, żeby przebierać się na takim mrozie. Spać będę w odzieży termoaktywnej, którą nosiłem w ciągu dnia. – Tłumaczy mi Bocian. Podczas wcześniejszych podróży rowerem zimą przebierałem się, ale w tak mroźnych warunkach to dość uciążliwe. Wręcz tortura.

Samo przygotowanie spania to prawdziwa sztuka. No bo weźmy już choćby rozbicie namiotu na jeziorze. Wybrali samonośny, ale biorą do niego komplet sześciu śrub lodowych. Będzie dzięki temu stabilniejszy.
A potem zostało już tylko przygotowanie sobie posłania. O taka poduszka… Codziennie świeża, z reszty dziennych ubrań upchniętych do pokrowca na śpiwór. Sam śpiwór jest wypchany puchem polskiej gęsiny. Wytrzymuje do -32 stopni Celsjusza i zapewnia komfort. Waży 1700 gramów. Ale to nie wszystko. Do śpiwora wkładka, dzięki której sam śpiwór się nie ubrudzi i nie zapoci. Do tego dorzucić należy płachtę biwakową. Służy do zabezpieczenia śpiwora przed kondensacją pary wodnej. Zawilgotniały puch nie izoluje dobrze. Najpierw wchodzę do wkładki, potem do śpiwora, który uprzednio umieściłem w płachcie. – podsumowuje Bocian. Ważną sprawą jest mata. Osobiście używam mataraca z primaloftem (tzw. sztuczny puch). Czterosezonowy. Można mieć najlepszy śpiwór, ale kiepską matę i będzie człowiek marzł.

Czego obu panom nie życzymy. Powodzenia w wyprawie.

Bocian ze swoją mamą. Przygotowują zapasy na wyprawę.

Bocian ze swoją mamą. Przygotowują zapasy na wyprawę.

Rowerowa wycieczka po Bajkale

Kto cię zainspirował do takiej wyprawy?

Piotr Bocian Filipkowski: Taką trasą przejechał Jakub Rybicki z kolegą. Swoją wyprawę zrelacjonował w książce Po Bajkale. Czyta się szybko i lekko. Poza tym była rowerowa sztafeta na skautowe jamboree, zorganizowana przez związek harcerstwa polskiego, której jednym z etapów był właśnie zamarznięty Bajkał. Czytałem także książkę W Syberyjskich lasach, Sylvaina Essona. O kilkumiesięcznym odpoczynku autora od cywilizacji i pobyciu samym z sobą nad syberyjskim morzem.

Nie boisz się?

To nie taki znowu koniec świata. Są tam co prawda miejsca, w których nie ma zasięgu i cywilizacji, ale są też nad brzegiem jeziora wsie, stacje meteorologiczne, dacze czy zimowia. A tam ludzie są pomocni.

Nie ludzie mnie martwią, a przyroda?

Na pewno nie obejdzie się bez pchania rowerów. Huraganowe wiatry to nie mit a fakt i duża uciążliwość. Do niedawna pracowałem w Chorwacji i doświadczyłem silnych wiatrów, zwanych lokalnie Borą. Podczas nich odczuwalna temperatura spada do minus piętnastu stopni, przy minus pięciu na termometrze. Co dopiero będzie tam, na wschód.

Prawdziwa Syberia.

Najważniejsze by pamiętać o tym, aby nie odwodnić się. W zimnym środowisku człowiek poci się mniej, więc nie odczuwa pragnienia tak szybko, a jak już odczuje, zwykle jest już w jakimś stopniu odwodniony.
Przy wyborze i ilości ubioru w taką podróż należy znaleźć balans między wagą, a objętością i faktyczną potrzebą rzeczy do zabrania. Nie sztuka coś wziąć, jednak przestrzeń na rowerze nie jest z gumy.
Każdy bierze po cztery sakwy. W sumie będzie to dziewięćdziesiąt litrów na głowę. Takie rzeczy jak pasta do zębów, woda, elektronika trzeba trzymać pod kurtką przy ciele bo zamarzają.

Gdzie można będzie poczytać o waszej wyprawie? Macie w planach blog, instagram?

Nie. Na co dzień nie jesteśmy w takich miejscach, więc po co? Nie potrzebujemy wrzucać zdjęć. Nie leży to w naszej naturze. Według mnie cykanie fotek i podróż zaplanowana co do minuty, odbiera wolność, gdy z tyłu głowy kołacze myśl, że trzeba zrobić kolejne zdjęcie. Dużo wtedy umyka. Dlatego też nie szukaliśmy sponsorów. Mając bat w postaci zobowiązań, nie cieszylibyśmy się tak z tej wycieczki.

Wycieczki?

No tak, bo jaka to tam wyprawa.

Jeżeli jednak zrobicie zdjęcia z tej waszej wycieczki to przyślijcie do nas. Opublikujemy na Parabuchu.