Internet nie jest globalną wioską – jest cyfrową metropolią. Problem w tym, że rzadko wychodzimy poza własną dzielnicę.
Gdybyście policzyli, ile stron internetowych odwiedzacie to jaki otrzymalibyście wynik? Regularnie może czterdzieści czy pięćdziesiąt (serwisy informacyjne, pogoda, pudelek, ulubione blogi, Parabuch), wraz z tymi odwiedzanymi okazjonalnie może ze dwieście?
W każdym razie – wszyscy odwiedzamy ich bardzo mało. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że obecnie działa (czyli jest online) blisko 1,2 mld stron…
Kto jest twoim przewodnikiem?
To zawsze była dla mnie szalenie interesująca kwestia. Tyle się mówi o tym, że internet to dostępność informacji, wiedza na wyciągnięcie ręki, nieograniczone możliwości komunikacyjne. I rzeczywiście tak jest. Problem polega jednak na tym, że nie potrafimy z tego wszystkiego korzystać. Nasze wirtualne podróże są nudne i przewidywalne. To jak z klasycznym cytatem: podobają nam się strony, które już odwiedzaliśmy.
Jest jeszcze kwestia Google. W wirtualnych podróżach to ten gigant jest ostatecznym przewodnikiem. To jego mechanizmy decydują, które atrakcje są nam serwowane jako najważniejsze. Firmy wydają tony dolarów by znaleźć się wyżej, by ukazać się naszym oczom na pierwszych miejscach listy wyników wyszukiwania (to tzw. search engine optimization – SEO, zwane także pozycjonowaniem). A my sami pozwalamy by Google przejmowało stery. Nie jesteśmy podróżnikami – jesteśmy turystami, którzy decydują się na wygodny pakiet all-inclusive.
Wielkie pieniądze są w informacjach
Miałem ten sam problem. Weźmy takie wiadomości o świecie. Czerpałem je z kilku, wciąż tych samych źródeł. Nie sprzyjało to budowaniu wiedzy o złożoności świata – w ten sposób zawsze bowiem dostawałem opowieść jednego dyskursu.
Największym obecnie wyzwaniem nie jest ilość dostępnych wartościowych źródeł – tych jest moc ogromna. Wyzwaniem jest odsiewanie tego, co dobre, od tego, co słabe, wartościowego od tandetnego, interesującego dla nas od tego, co dla nas nudne. I znów angielski zwrot – content curation. To proces zbierania, przetwarzania i przekazywania treści interesujących dla danych odbiorców. I mówię teraz zwłaszcza do tych, którzy szukają biznesowej idei – w nieprzebranym gąszczu informacji na ciekawe pomysły w tym obszarze zawsze znajdą się duże pieniądze.
Choć z drugiej strony wierzę też głęboko, że w zalewie kiepskiej jakości treści (kto używa słowa „kontent” niech dostanie bardzo nieprzyjemnej wysypki!) dobre, oldchoolowe dziennikarstwo zawsze będzie w cenie.
Gdzie szukać inspiracji?
Jak poradzić sobie ze skromnym zasobem źródeł? Sposobów jest kilka, zachęcam do samodzielnego ich odkrywania. Jak zawsze podstawą jest świadomość. Po pierwsze tego jak “duży” jest internet. Po drugie, że warto uczyć się języków – zwłaszcza angielskiego (bo to dziś oficjalny język internetu) i chińskiego (bo prawdopodobnie będzie oficjalnym językiem za jakiś czas).
Przejdźmy jednak do konkretów. Polecę wam dziś jeden ze sposobów, który u mnie sprawdza się całkiem nieźle – korzystanie z aplikacji i serwisów, które wykorzystują (w różnym stopniu) wskazany wyżej nurt content curation. Osobiście polecam cztery z nich:
* Prismatic (jest wersja przeglądarkowa i w postaci aplikacji mobilnej) – która dzięki specjalnym algorytmom uczy się naszego gustu i zainteresowań i prezentuje treści, które z dużym prawdopodobieństwem nas zainteresują,
* Flipboard – aplikacja mobilna, magazyn nowej generacji, który pozwala przeglądać treści z różnych źródeł,
* Wykop – niezastąpione źródło informacji wszelakich, czasem takich, których próżno szukać w dużych mediach; ma specyficzną społeczność, ale mimo pewnych „ciążeń” ideologicznych to wciąż doskonałe miejsce dla odnajdywania ciekawych treści,
* Twitter – serwis społecznościowy, który jeszcze nie zepsuł się tak bardzo jak Facebook, a który – przy odpowiednim doborze osób, które śledzimy – może być niezastąpionym źródłem informacji.
Tego typu stron jest mnóstwo. Dość pełną listę zagranicznych znajdziecie między innymi na tej stronie. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Przy tej okazji polecam usługi takie jak Pocket czy Instapaper, które pozwalają „zachować” daną treść i wrócić do niej później. To cyfrowe notatniki, bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania.
Moja mała kolekcja
Na koniec wyznanie: jestem kolekcjonerem dziwnych stron internetowych. To moja mała pasja, której oddaję się od jakiegoś czasu. Lubię odwiedzać i wracać do miejsc nietypowych, szalonych, surrealistycznych. Pokazują, że – zaiste – internet jest fascynującym miejscem…
Poniżej mały wycinek mojej kolekcji, czyli 23 najdziwniejszych internetowych adresów. Odwiedzacie na własne ryzyko!…
- procatinator.com – muzyczne hity i koty – taka mieszanka musiała znaleźć się w tym zestawieniu!
- heyyeyaaeyaaaeyaeyaa.com – podobnie jak szlagier 4 Non Blondes w wykonaniu He-Mana! Wasz świat nigdy nie będzie już taki sam!
- www.fallingfalling.com – tak mógłby wyglądać internet po zażyciu nielegalnych substancji…
- omfgdogs.com – …albo tak – gdyby dołożyć do tego szczeniaki!
- zoomquilt.org – kolejne odjechane miejsce, dziwne i uzależniające – spróbujcie się oderwać!
- nooooooooooooooo.com – najlepsze miejsce do odwiedzenia, jeśli macie naprawdę kiepski humor i potrzebujecie się wykrzyczeć…
- thenicestplaceontheinter.net – …lub po prostu do kogoś przytulić…
- emergencyyodel.com – …albo jeśli humor poprawia Wam jodłowanie.
- hackertyper.net – gdybyście chcieli choć raz poczuć się jak prawdziwy haker, zwłaszcza taki z amerykańskich filmów…
- www.essaytyper.com – …lub napisać esej – np. o amerykańskiej wojnie secesyjnej.
- tholman.com/texter – śliczna strona z możliwością rysowania dowolnym tekstem!
- www.omglasergunspewpewpew.com – lasery, kosmos i małe futrzane zwierzątka – mistrzowskie kombo!
- patience-is-a-virtue.org – poczekajcie chwilę, jeszcze sekundę…
- computerpowertest.com – a to miejsce, które pozwoli Wam sprawdzić czy Wasz komputer jest włączony…
- po.ta.to – czyli pyra. Albo ziemniak.
- www.nyan.cat – nieśmiertelny wytwór ludzkiego geniuszu!
- www.pointerpointer.com – czyli gdzie znajduje się kursor? wciągające!
- www.nohomophobes.com – tematyka nieco poważniejsza, niby żart, ale jednak daje do myślenia – liczniki pokazujące ile razy w danym dniu lub tygodniu użyto na Twitterze słów takich jak „faggot” czy „no homo”.
- wwwwwwwww.jodi.org – artystyczny projekt autorstwa Joan Heemskerk i Dirka Paesmansa to hołd złożony sztuce ASCII oraz językowi HTML, stworzony w latach 90. ubiegłego wieku, czyli wieki temu.
- anasomnia.com – pozwólcie stronie na dostęp do Waszej kamery i mikrofonu, zgaście światło i dajcie się ponieść opowieści! Jest strasznie!
- newsoffuture.com – stacje informacyjne walczą o to, kto pierwszy poda dane informacje. Tu znajdziecie najważniejsze newsy o wydarzeniach, które jeszcze nie nastąpiły: pierwszy hotel na księżycu, dziewicza wyprawa turystyczna na Marsa czy załatanie dziury ozonowej – dowiedz się o tym jako pierwszy!
- www.wielkarzeczpospolita.net – serwis informacyjny z 2065 roku. Stolica Apostolska została przeniesiona do Wadowic, Polska zajmuje ok. 3/4 globu, w Wielkiej RP panuje dobrobyt połączony z totalitaryzmem oświeconym. Koniecznie!
- www.mapcrunch.com – na koniec coś w podróżniczych klimatach – jednym kliknięciem przenosimy się w przypadkowe miejsce na ziemi, uchwycone w ramach Google Street View. Bardzo wciągające!
Grafika u góry: wizualizacja polskiego internetu wykonana za pomocą internet-map.net