Zaginięcie Ethana Cartera: gra to podróż

Każdy z Was doświadczył na pewno czegoś takiego: może po długiej wspinaczce na szczyt, może po wyjściu z pociągu lub w innych okolicznościach. Mówię o tym momencie, kiedy nie znajduje się słów, kiedy rozszerzają się źrenice, kiedy zapiera nam dech. To chwila oczarowania, magii, transcendencji. Moment takiego uniesienia zapewniła mi ostatnio gra. Tak, gra komputerowa. 

To będzie tekst o mojej wirtualnej podróży. To będzie zaproszenie – byście także się w nią wybrali.

Dziwne historie astronautów

Twórcami gry są ludzie z polskiego studia The Astronauts. Założycielem firmy jest Adrian Chmielarz, jedna z najciekawszych postaci polskiej branży elektronicznej rozrywki, wcześniej zaangażowany m.in. w firmę People Can Fly, która odnosiła duże globalne sukcesy dzięki produkcjom takim jak Painkiller czy Bulletstorm.

W warstwie fabularnej Zaginięcia Ethana Cartera wcielamy się w postać Paula Prospero, detektywa obdarzonego – nazwijmy to – szóstym zmysłem, który otrzymuje tajemniczy list od tytułowego Ethana, któremu nie tylko grozi niebezpieczeństwo, ale który również, no cóż, zaginął. Detektyw udaje się więc do rodzinnego miasteczka chłopca, Red Creek Valley, gdzie okazuje się, że sprawy są o wiele poważniejsze i bardziej tajemnicze niż mogłoby się wydawać.

Historia jest tu jednak tylko punktem wyjścia. Chciałbym nawet by nazwisko Prospero w ogóle się w grze nie pojawiało, dla klimatu opowieści lepiej moim zdaniem byłoby, gdyby narrator pozostawał bezimienny, był bardziej mną – graczem (słowo klucz: immersja). By historia była jeszcze uniwersalna, niedopowiedziana.

Zaginięcie Ethana Cartera

W konstruowaniu świata gry twórcy inspirowali się w pierwszej kolejności tzw. weird fiction, czyli fantastycznymi opowieściami z przełomu XIX i XX wieku. Jest tu więc szczypta niesamowitości, trochę horroru i makabry, odrobina Lovecrafta. Jest tajemniczo, mgliście, jest gęsia skórka. I są tzw. momenty WOW, kiedy w świecie gry zdarza się coś, czego najmniej się spodziewacie.

Klimatyczny opad szczęki

Zaginięcie Ethana Cartera to jednak przede wszystkim atmosfera. Niesamowity nastrój sprawia, że odkrywanie tajemnic Red Creek Valley wciąga bez litości.

Na wyjątkowy klimat gry składa się kilka elementów. W pierwszej kolejności – grafika. Wierzcie mi, ta gwarantuje opad szczęki. To najwyższy światowy poziom. Niezwykłość udało się osiągnąć dzięki fotogrametrii, a efekt końcowy trzeba po prostu przeżyć. Niejednokrotnie zatrzymywałem się na długie chwile obserwując trawę (tak, tak!) czy wpatrując się w krajobrazy. Podziwianiu roboty twórców sprzyja również minimalizm objawiający się brakiem tradycyjnego interfejsu.

Klimat wspiera też doskonała muzyka Mikołaja Stroińskiego (warto zakupić ścieżkę dźwiękową!) oraz udźwiękowienie. W polskiej wersji językowej w rolę narratora wciela się Miłogost Reczek i wypada lepiej niż dobrze.

Gra daje dość dużo swobody w zwiedzaniu świata, nie ułatwia też odkrywania jego tajemnic. Przypomina interaktywne opowiadanie, w którym tempo lektury zależy tylko od preferencji gracza. To sprawia, że czujemy się współnarratorami tej opowieści.

Odniosę się jeszcze do wysuwanego wobec gry zarzutu dotyczącego jej długości. Jasne, Zaginięcie Ethana Cartera zapewnia cztery do pięciu godzin rozrywki, co jak na gry nie jest wynikiem imponującym. Myślę jednak, że dla tej produkcji to czas optymalny. Nie ma kiedy się znudzić, a po zakończeniu gry mamy podobne uczucia jak po obejrzeniu dobrego filmu – jako gracz czuję, że to był dobrze przeżyty czas. Do pięknego i klimatycznego świata wchodzi się szybko, ale świat ten wyjść nie chce z nas długo, nawet po zakończeniu rozgrywki.

Debiut doskonały

Na tle wysokobudżetowych produkcji (mówimy w tej branży o grach AAA, czyli takich, które mają najwięcej środków na proces tworzenia i promocję, porównywalnych do największych hollywoodzkich blockbusterów) pierwsza produkcja studia The Astronauts wyróżnia się zdecydowanie. Nie ma tu krwawych strzelanin, futurystycznych wyścigów, nie ma zawrotnego tempa akcji. To cierpliwa gra.

Zaginięcie Ethana Cartera

Biorąc powyższe pod uwagę, cieszy mnie bardzo, że gra tak dobrze poradziła sobie w kontekście sprzedaży. Najnowsze dane mówią o 100 tys. sprzedanych egzemplarzy w ciągu trzech miesięcy od premiery (gra zarobiła na siebie już pierwszego dnia), co jest bardzo dobrym wynikiem, zważywszy, że mówimy tu raczej o niszowej produkcji przeznaczonej tylko na komputery osobiste. Dodajmy do tego, że w serwisie Metacritic średnia ocen to bardzo wysokie 82/100.

Podróż dla otwartych

Na samym początku gry jesteśmy witani informacją, że „Niniejsza gra jest podróżą bez przewodnika”. Mam nadzieję, że Astronauci zabiorą nas jeszcze w niejedną wirtualną podróż.

Nawet jeśli nie jesteście fanami gier komputerowych – wybierzcie się w podróż do świata Zaginięcia Ethana Cartera. Ta gra to zaprzeczenie opinii, że gry są głupie, nudne, dziecinne. Warto podejść do niej z ciekawością i otwartością – taka postawa będzie pięknie wynagrodzona.